Panowie, jak często przyrządzacie swoim paniom obiad? I nie mówimy tu o podgrzaniu garmażerki albo wałówki od mamy czy babci. Wydaje mi się, że niestety większość z nas robi to zdecydowanie za rzadko.
Czemu? A bo „nie potrafię gotować”, „nie mam czasu, żeby coś przygotować”, „nie wiem co zrobić”, a „w moim menu jest jajecznika, parówki, zupa z proszku i herbata”, no i zwyczajne „nie chce mi się”.
Ja ostatnio bardzo spełniam się w gotowaniu. Dzięki przepisom z Internetu, okazuje się być to całkiem łatwym zajęciem. Do tego, jak pomyślę sobie o tym, że mogę sprawić przyjemność Juli i przegonić jej małego głodka, to z tym większą pasją przeradzam się w Gordona Ramsey’a. Jest też pierwiastek Magdy Gessler, bo w kuchni zachowuję porządek i sprzątam po sobie, a co!
Dobra, dobra, było trochę prywaty, teraz czas przejść do sedna. Panowie, bo do Was na początku się zwracałem, ale także Panie, przedstawiam Wam przepis na penne z pesto i kawałkami szynki! Smaczne, proste i szybkie w wykonaniu i baaaardzo syte.
Czego potrzebujecie? Z 3/4 opakowania makaronu penne (takie rurki), słoiczek zielonego pesto, kilka plastrów szynki (ja użyłem pysznej szynki szwagra). Tyle starczy na dość spore porcje dla dwóch osób.
Jak to zrobić? Makaron gotujemy w lekko osolonej wodzie tyle czasu, ile pokazuje nam informacja na opakowaniu ( u mnie: 7-8 minut al dente, 9-10 miękki, jak wolicie). Kiedy jest już gotowy, przekładamy go do innego garnka, w którym wcześniej na oliwie podsmażona została pokrojona na kawałeczki szynka. Wszystko razem mieszamy, dodając zielone pesto ze słoiczka. Przed podaniem posypujemy jeszcze startym żółtym serem.
O wytrawnym winie chyba nie muszę wspominać :)
Smacznego!
Maciek