Wreszcie, wreszcie, wreszcie! Zbieraliśmy się do tego zdecydowanie za długo, ale… co się odwlecze, to nie uciecze i dziś rozpoczynamy tak oczekiwaną opowieść o naszej wyprawie do Rumunii. Mamy nadzieję, że to, co przeczytacie i zobaczycie, zachęci Was do odwiedzenia tego pięknego i przyjaznego kraju. To dla nas niezwykle ważne, bo niestety nadal sporo osób ma mylne wyobrażenie o tym, co można tam zastać. Od historii nie da się uciec, ale pewne fakty i mity nieco objaśniające temat przedstawimy przede wszystkim we wpisach z Bukaresztu.
Naszą podróż po dawnej ziemi Daków rozpoczniemy od Pałacu Mogoșoaia. To urokliwe miejsce położone jest zaledwie pół godziny drogi od ścisłego centrum Bukaresztu, w związku z czym, można je odwiedzić np. w ramach przerwy od zwiedzania samego miasta. I choć jest to dość popularna atrakcja, to turystów nie ma prawie wcale, dzięki czemu bez problemu znajdziemy tu ciszę i spokój.
Piękna pogoda, mnóstwo zieleni, skrząca się woda Lakul Mogoșoaia, no i piękna architektura. W tym przyjaznym otoczeniu, ogrzewani promieniami słońca mamy chwilę na wczesnopopołudniowy odpoczynek i posilenie się. Jest tu niewielka restauracyjna, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zorganizować sobie mały piknik. Jednak trzeba być uważnym – jak w całej Rumunii błąkają się tu bezdomne psy, które choć całkiem przyjazne, często są głodne i mogą bez pardonu porwać jedzenie albo po prostu wystraszyć.
A teraz kilka słów o samym pałacu. Wybudowany został w latach 1698-1702 na polecenie hospodara Wołoszczyzny, Constantina Bracoveanu. Styl, jaki reprezentuje, można określić mianem rumuńskiego renesansu lub brâncovenesc, będącego połączeniem elementów weneckich i orientalnych. W centralnej części fasady dominuje okazały balkon z arkadami współtworzonymi przez białe kolumny. Od prawej strony wychodzą z niego schody, ciągnące się pod strojnymi oknami.
Całość otacza ogród, z którego, przechodząc przez park, można dostać się do cmentarza, gdzie znajdują się nieco zaniedbane groby rezydującej tu przez lata rodziny bojarskiej Bibescu. Pionier awiacji pochodzący z tego rodu, George Valentin Bibescu, pochowany jest w niewielkim białym kościółku położonym za murami pałacu.
Choć w przeszłości obiekt był siedzibą najważniejszych książąt, to obecnie nie ma on żadnych funkcji reprezentacyjnych i znajduje się w nim jedynie małe muzeum sztuki oraz galeria prezentująca zbiory kulturalne.
A na koniec ciekawostka! Teledysk zespołu Inopia do utworu „Epitaph”, który nakręcony został właśnie na terenie pałacu Mogoșoaia.