Za oknami ciemno, szaro i ponuro. Ale my się nie dajemy i w te dobijające pogodą dni staramy się dostarczyć naszym organizmom jak najwięcej endorfin. Jak? Nooooo sposobów jest trochę, a jednym z nich jest na pewno gotowanie. Wiadomo przecież – przez żołądek do serca ;)
Jula jest łasuchem słodkościowym, a ja lubię robić jej niespodziewanki. Szczególnie kulinarne, jak prawdziwy master chef :) Tym razem padło na gruszki na gorąco w sosie czekoladowym.
Co trzeba zrobić, żeby przygotować taki pyszny deser? Już opisuję. Obrane gruszki (zostawiamy ogonki) wkładamy do rondelka, w którym wcześniej z cukru i szklanki wody należy przygotować syrop. Dodajemy kilka goździków i cynamon. Jeśli owoce nie są całkowicie zanurzone, dolewamy wody. Całość gotujemy jakieś 10-15 minut na małym ogniu.
W tym samy czasie można przygotować sos. Śmietanę i mleko podgrzewamy w garnuszku do momentu, kiedy zgęstnieją. Zestawiamy z ognia, dodajemy masło i czekoladę w kawałkach, a potem mieszamy aż wszystko się rozpuści.
Gruszki wyjmujemy , polewamy sosem i podajemy łasuchom :) Smacznego!
A i jeszcze składniki:
- 2 duże gruszki,
- 1/2 szklanki cukru,
- cynamon,
- goździki,
- 1/2 szklanki gęstej śmietany,
- 1/2 szklanki mleka,
- łyżka masła,
- 20 dag czekolady.
M.